Czy
normalny Edek z wąsem może zostać dziś alfonsem?
Ależ owszem czemu nie, jemu też należy się...
Ależ owszem czemu nie, jemu też należy się...
Weselisko czas zacząć!
Ponieważ hacjenda don Cullenów, jakkolwiek spora, nie
jest w stanie zapewnić właściwych warunków do zabawy wszystkim
mieszkańcom Forks, spowinowaconym wampirom i baseballiście klasy Z
wraz z jego histeryczną połowicą (znaną również jako matka
panny młodej), Alice zorganizowała parkiet taneczny z prawdziwego
zdarzenia
na trawie pomiędzy dwoma wiekowymi cedrami.
...Te cedry muszą
rosnąć bardzo daleko od siebie.
Głupota:
+1
Czas na składanie życzeń; pierwsi w kolejce ustawiają
się więc chyżo...Clearwaterowie i Billy. Ostatni raz byłam na
weselu ponad dekadę temu, ale wydaje mi się, że zaszczyt ten
powinien przypaść raczej rodzicom państwa młodych niż ojcu
byłego konkurenta do ręki panny Swan oraz śmiertelnym wrogom
gospodarzy wieczoru.
Głupota:
+1
Wilkołaki – odhaczone, koledzy ze szkoły –
odhaczeni, seksowne wampirzyce z Alaski...O, nie!
Kiedy stojąca z samego przodu piękność o blond lokach, po którychpomarańczowym odcieniu rozpoznałam Tanyę, wyciągnęła przed siebie ręce, żeby uściskać Edwarda, uświadomiłam sobie, że na moment wstrzymałam oddech.(…)– Pozwól, że przedstawię ci swoją żonę. – [Edward] po raz pierwszy użył publicznie tego określenia i widać było jak na dłoni, że sprawiło mu to ogromną satysfakcję.(…)Wampirzyca była dokładnie tak urocza, jak to sobie wyobrażałam w najgorszych koszmarach.
To
po prostu nie do wiary. Pomijając już fakt, że Edzio jeszcze w
„Zaćmieniu” dał Belce wyraźnie do zrozumienia, że nigdy nie
mógłby związać się z kimś tak pozbawionym ogłady jak Tanya (te
nieczyste myśli o przedmałżeńskim pożyciu!), McSparkle wyraźnie
traktuje Denalki w taki sam sposób, jak siostry. Mało tego –
nawet Bella, pomimo swojej paranoi, słyszy, z jaką dumą
przedstawia ją zebranym jako swą małżonkę. I mimo to WCIĄŻ
upiera się traktować tę kobietę jak realne zagrożenie dla swojej
pozycji, nie zważając na to że nikt, z wampirzycą włącznie, nie
ma tu ochoty inicjować jakiegokolwiek romansu.
I
nie, argument o kompleksach w żaden sposób mnie nie przekonuje.
Lada dzień Swanówna stanie się równie ponętna, co reszta
wąpierzy, nie ma więc najmniejszych podstaw dla tego rodzaju
paniki. Zwłaszcza, że Wardo miał kilkadziesiąt lat by bzyknąć
Tanyę, czego jednak nie zrobił, bo...patrz zdanie numer jeden.
A
swoją drogą – czy tylko mnie kompletnie zwala z nóg fakt, że
Belka nigdy, przenigdy nie bierze pod uwagę żadnych innych
fundamentów dla ewentualnej zdrady poza wyglądem fizycznym? Tanya
mogłaby być mądrzejsza od Einsteina i słodszego serca niż Matka
Teresa, a Bellę nie obeszłoby to tak długo, jak długo byłaby
przy tym szkaradna. No, ale biorąc pod uwagę, dlaczego nasza
heroina w ogóle związała się z Edkiem, właściwie nie ma się
czemu dziwić.
I
rzecz ostatnia: nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie, ale żal
mi Eda. Jego własna połowica ma o nim tak kiepskie zdanie, iż
projektuje go sobie jako łagodniejszą wersję męskiej dziwki,
która wskoczy do łóżka pierwszej ładnej napotkanej pannie. Nie
ma to jak wiara w małżonka, prawda?
Suma
summarum, to będzie jakieś:
Głupota:
+15
Bitch:
+5
Angst:
+5
Wesele
w toku. Nie ma tu wprawdzie żadnego wuja Zdzisia o sumiastych wąsach
i czerwonym obliczu, który zajmuje strategiczne miejsce pod stołem
jeszcze przed oczepinami, ale i tak jest wesoło. Młodzi karmią się
nawzajem ciastem, rzucają bukietami w gości, a także zdejmują
podwiązki (uściślam, gdyż kwestia ta może budzić pewne
wątpliwości: podwiązkę posiada jedynie Bella), którymi to
[Edward] wycelował (...) w środek twarzy Mike’a Newtona
...to
jest to chłopię, wychowane w przedwojennej Ameryce? Co za klasa
,panie Cullen, aż miło popatrzeć.
Bitch:
+10
No,
tradycji stało się zadość, można się wreszcie zabawić. Tańczą
nasi nowożeńcy – najpierw razem, następnie z rodzicem płci
przeciwnej, w tany puściła się i reszta gości. Niestety, co
niektórzy nie zdają sobie sprawy, że jako plebs powinni raczej
balować z przedstawicielami własnej grupy społecznej, miast pchać
się do głównych gwiazd wieczoru. I tak o to Michael Newton (jestem
absolutnie pewna, że tak właśnie nazywał się przystojny kapitan
drużyny futbolowej Chaparral High School, który
nie zwracał najmniejszej uwagi na Stefę), choć dostąpił
zaszczytu złożenia ukłonu przed damą swego serca, nie mógł
liczyć na tak przygniatający ogrom łaski, jakim byłoby porwanie
jej w ramiona na parkiecie; Wardo szybkim ruchem odbiera bowiem swoje
mienie (akt własności nareszcie został podpisany) w swoje ręce.
– Nadal nie przepadasz za Mikiem, co? – skomentowałam, kiedy znaleźliśmy się od niego w takiej odległości, że nie mógł już nas podsłuchać.– Nie przepadam, bo muszę wysłuchiwać jego myśli. Ma szczęście, że nie wyrzuciłem go z wesela. Albo że jeszcze gorzej go nie potraktowałem.
Założę
się, że zbereźne myśli Mike'a oscylowały na samej granicy
przyzwoitości; do bardziej grubiańskich zaliczyć można: „Jej
figura w tej sukience wygląda naprawdę świetnie” oraz „Ach,
gdybym to ja miał takie szczęście – noc poślubna z Bellą!
Farciarz z tego Cullena.”
Nawiasem
mówiąc, Belciu, masz przekichane. Od tej pory nie wolno ci
wysłuchiwać żadnych komplementów, o ile nie wychodzą one z ust
Pana Męża.
Tyran:
+5
Oczywiście,
Bella nie wierzy iż jakikolwiek mężczyzna mógłby uważać ją za
atrakcyjną fizycznie, wobec czego Edzio oświeca zakompleksioną
dziewoję:
– Mike myślał o mnie w ten sposób? Tak, tak, już ci wierzę.– Czy w ostatnich kilku godzinach widziałaś swoje odbicie?– Ehm... Nie, a bo co?– W takim razie podejrzewam, że nie zdajesz sobie sprawy, jak niezwykle atrakcyjnie się dzisiaj prezentujesz. Wcale się nie dziwię, że Mike nie mógł się powstrzymać i fantazjował o tobie, chociaż jesteś już mężatką. Mam żal do Alice, że nie zmusiła cię do przejrzenia się w lustrze.
Primo:
Czy ktokolwiek z was słyszał o pannie młodej, która NIE widziała
się w lustrze przed uroczystością? Skromność skromnością, ale
to zahacza już o paranoję. I właściwie czego Belka się tak
obawiała? Ma o sobie tak kiepskie mniemanie, że nie mogłaby już
zdołować się bardziej niczym, co pokazałoby jej odbicie – a
biorąc pod uwagę, że dobrała się do niej wieczna szesnastka z
obsesją na punkcie upiększania, powinna wręcz z niecierpliwością
oczekiwać pozytywnej transformacji w łabędzia, którym wszak jest
z nazwy. Gdzie tu logika?
...Przepraszam,
właśnie przypomniałam sobie, co analizuję. Wykreślcie, proszę,
ostatnie zdanie.
Secundo:
Edwardzie? Najwyraźniej nikt cię jeszcze nie uświadomił w tej
delikatnej kwestii, ale o mężatkach też można fantazjować. Mam
nadzieję, że twoje dziewicze sumienie jakoś zniesie przytłaczający
ciężar owej zakazanej wiedzy.
A
tak w ogóle, to kup Belli jakąś gustowną obrożę z plakietką
„Własność E. Cullena”, aby mieć absolutną pewność, że już
nikt nigdy nie odważy się na nią spojrzeć inaczej niż jako
tobie podległą i do ciebie należącą niewiastę.
Głupota:
+5
Tyran:
+1
Wardo
postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zmusza Belcię, by wreszcie
zobaczyła się w ślubnym rynsztunku, zapewne z obawy, że nowo
poślubiona nie zidentyfikuje samej siebie na zdjęciach z
uroczystości i zrobi mu awanturę o zabawianie się z obcą babą na
weselu. Myślicie, że przesadzam? No to spójrzcie:
U boku jego sobowtóra stała ciemnowłosa piękność. Miała mlecznobiałą cerę bez jednej skazy i błyszczące z podekscytowania oczy obramowane gęstymi rzęsami. Rozszerzająca się subtelnie ku dołowi połyskująca biała kreacja, którą miała na sobie, przypominała odwrócony kwiat kalii. Dzięki doskonale dopasowanemu krojowi sukni nieznajoma wyglądała w niej elegancko i wdzięcznie – przynajmniej dopóki stała nieruchomo.
Meyer?
Ten patent z nie poznawaniem swojej osoby na skutek zaaplikowania
mascary i przebrania się w coś elegantszego od dresu naprawdę robi
się meczący.
Głupota:
+1
No
dobra, widzę po waszych twarzach, że zaczyna wam się nudzić.
Kokardki, pierdółki, a kiedy wreszcie pojawi się właściwa akcja?
Nie smućcie się jednak, albowiem oto przybywa na przyjęcie gość
specjalny:
- Można? Nie przeszkadzam?Dłoń powędrowała mi do ust. Gdyby nie Edward, byłabym się przewróciła.– Jacob! – wykrztusiłam, gdy wrócił mi oddech. – Jacob!
Ha!
Niewolnik jednak wrócił na plantację, gdzie przynależy. I
pomyśleć, że przez jakiś czas rozważał porzucenie swojej pani.
Bello, jesteś pewna, że nie chcesz go wychłostać?
– Och, Jacob... – Znowu się rozpłakałam. Mówiłam niewyraźnie przez łzy. – Dziękuję.
Uff.
Masz szczęście, brachu. Twoja właścicielka jest tak ucieszona z
powrotu...eee...konkurenta marnotrawnego, że ani myśli cię karać.
Może nawet poleci ubić wołu na ucztę?
Cóż
jednak porabiał nasz Jake i gdzie był, gdy go nie było? Nie
dowiadujemy się tego, ale takie szczegóły są przecież nieważne
w obliczu faktu iż gnał jak szalony, byle zdążyć na weselisko.
Blablabla,
wilkołaki siedzą sobie nawzajem w głowach. To z pewnością bardzo
przykre, mnie obchodzą jednak bardziej inne kwestie, np. po co po
raz kolejny w tej serii ględzi się o owym zjawisku i czy naprawdę
po kilku tygodniach niewidzenia się dwójka (pseudo)przyjaciół nie
ma ciekawszych tematów do rozmowy.
Nuda:
+1
Zbędność:
+1
Boru,
ta pogawędka ciągnie się przez kilka stron i kompletnie nic z niej
nie wynika. Ala, makijaż, Isabella – jak pięknie dziś wyglądasz,
bardzo bym chciał, abyś nadal była człowiekiem...Do rzeczy, u
licha!
Nuda:
+ 5
Oho,
moje narzekania zostały wysłuchane. Okazuje się, że Jacob bardzo
obawia się, że przemiana ma nastąpić już tej nocy, ale Belka
uspokaja go, że poczeka z tym do zakończenia miesiąca miodowego.
To wywołuje zrozumiałe drwiny na temat abstynencji seksualnej, ale
nasza heroina szybko prostuje tę kwestię – nie po to męczy się
cały wieczór na obcasach, żeby nic z tego nie mieć. Świadomość,
że Edzio zamierza przespać się z małżonką gdy ta wciąż będzie
w wersji beta wywołuje u Jake'a dosyć zrozumiałą furię oraz
nieco mniej zrozumiały atak agresji:
Jake chwycił mnie za ramiona, wbijając mi palce w ciało.– Auć! To boli! Puszczaj!Potrząsnął mną.– Bella, oszalałaś?! Nie możesz być aż taka głupia! Błagam, Powiedz mi, że to głupi dowcip!Znowu mną potrząsnął. Jego rozedrgane dłonie wysyłały wibracje w głąb moich kości.
Ustalmy
coś: nie dziwi mnie zupełnie, iż Jacob boi się o życie i
bezpieczeństwo dziewczyny, którą kocha, więc poniosły go emocje.
Problem w tym, że ten chłopak ma w sobie wystarczająco dużo siły,
by zgnieść średniej wielkości auto – i zapominanie o tym w
takiej sytuacji jest niewybaczalne. Strach strachem, ale przemówić
komuś do rozsądku można i bez łamania mu kości.
Bitch:
+ 25
Scenę
przerywa wtargnięcie bodyguardów w osobie innych wilkołaków,
które zjawiły się, by powstrzymać Blacka przed ciężkim
uszkodzeniem naszej protagonistki. Seth i reszta ferajny odciągają
młodego gniewnego, a Bella i Edward (który wprawdzie pozwolił swej
niewolnicy oddalić się z innym mężczyzną, ale cały czas miał
ją czujnie na oku) wracają na przyjęcie.
– Co jest?[Edward] Zamknął oczy i przytknął czoło do mojego czoła.– Jacob ma rację. Co ja sobie wyobrażam, że kim jestem, cudotwórcą?– Nieprawda. – Starałam się zachować normalny wyraz twarzy w razie, gdyby obserwowali mnie goście. – Jacob jest zbyt uprzedzony, żeby rozsądnie to rozważyć.Edward coś wymamrotał. Wydało mi się, że wyłapałam: „trzeba było dać się mu zabić” i „co ja sobie wmawiam”.
Z
sensem gada, polać mu. Jeszcze nigdy w historii nie było takiej
pary jak wasza (a przynajmniej tak twierdzi Stefa – pomińmy
głupotę tego założenia milczeniem), a w dodatku krew ukochanej
śpiewa ci jako ta syrena, więc sekszenie się przed przemianą jest
dosyć kiepskim pomysłem.
...Co,
liczyliście na to, że skończy się na czymś więcej niż puste
deklaracje o możliwym zagrożeniu? A kiedy to bezpieczeństwo Belci
liczyło się bardziej od chuci McSparkle'a?
Bitch:
+25
Angst:
+15
Cóż,
impreza dobiega końca, czas się zbierać na lotnisko. Niestety,
Edka dopadł właśnie nagły atak żądzy:
Całował mnie bardzo na serio – powoli, ale coraz namiętniej... Zdążyłam zapomnieć o bożym świecie, lecz na ziemię sprowadził mnie głos Alice:– Bello, czas się przebrać!Czy naprawdę nie mogła zaczekać?Edward zignorował siostrę i naparł na moje wargi z jeszcze większą energią. Serce waliło mi jak oszalałe, a zaciśnięte na szyi Edwarda dłonie pokryły krople potu.– Chcecie spóźnić się na samolot? – Alice nie dawała za wygraną. – Spędzicie uroczy miesiąc miodowy, koczując w hali odlotów.Edward odsunął się ode mnie tylko na ułamek sekundy.– Sio! – mruknął i zabrał się z powrotem do całowania.
Hehe,
cicha woda z naszego Glittermana. Wygląda na to, że rączki na
kołdrze można już zaliczyć do przeszłości. Pamiętajcie, drogie
dzieci: wymiana obrączek = gwałtowny wzrost popędu seksualnego.
Panna
Swa...To jest, przepraszam, pani Cullen przebiera się w
stosowniejszy strój i żegna z weselnikami. Jest to jeden z
nielicznych naprawdę ładnych opisów uczuć w wykonaniu Stefci
(zwłaszcza fragment z Charliem ukrywającym swoje zapłakane oczy
zawsze mnie wzrusza) i dlatego wyjątkowo nie będę się do niczego
przyczepiać. A co, raz na jakiś czas trzeba przemówić ludzkim
głosem.
...Chyba
jednak nie dam rady.
Samochód upiększała ogromna ilość kwiatów, upiętych w sznury ciągnące się na całej jego długości. Z tylnego zderzaka zwisały pęki długich zwiewnych wstążek i jakiś tuzin butów – na oko zupełnie nowych i w dodatku ekskluzywnych marek.
Młodzi
wsiadają do auta, które zabierze ich do Seattle i wyruszają ku
swojemu nowemu życiu, a w tle
Przeszywające, rozpaczliwe wycie zanikało stopniowo, aż w końcu zapadła cisza.
I
tym oto motywem rodem z powieści gotyckiej kończymy dzisiejszą
analizę. W następnym odcinku: upragniona przez wszystkich noc
poślubna.
Statystyka:
Bitch:
65
Głupota:
23
Angst:
20
Tyran:
6
Nuda:
6
Zbędność:
1
Maryboo
Wreszcie! Wyczekiwana z utęsknieniem analiza kolejnego rozdziału! <3
OdpowiedzUsuńA teraz serio - jaką idiotką trzeba być, żeby nie dostrzegać ogromu chamstwa, jakim jest publiczne poniżenie zakochanego (zauroczonego nawet) faceta! Chyba faktycznie utożsamianie Mike'a z kapitanem drużyny jakiejśtam czy innym obiektem westchnień wzgardzającym Stefą jest jedynym sensownym wyjaśnieniem...
Połknęłam w jakieś dwa tygodnie wszystkie Wasze analizy i chyba zostanę stałym bywalcem na tym blogu. Jeśli chodzi o ten rozdział, ubawiłam się przednio przy Belce oglądającej siebie w sukni ślubnej. Podobno myślenie o sobie w trzeciej osobie to objaw autyzmu.
OdpowiedzUsuńNiby nikt nie komentuje, a na liczniku juz ponad tysiac odwiedzin macie :D Wiecej, wiecej! :D
OdpowiedzUsuńGayaruthiel
Nie można się z Belli śmiać ona przecież jest chora! Myślę, że Jacques Lacan miałby coś do powiedzenia w tym temacie. Biedna Bella nadaje się do leczenia. Gdzie był Charlie?
OdpowiedzUsuń"A swoją drogą – czy tylko mnie kompletnie zwala z nóg fakt, że Belka nigdy, przenigdy nie bierze pod uwagę żadnych innych fundamentów dla ewentualnej zdrady poza wyglądem fizycznym? Tanya mogłaby być mądrzejsza od Einsteina i słodszego serca niż Matka Teresa, a Bellę nie obeszłoby to tak długo, jak długo byłaby przy tym szkaradna."
OdpowiedzUsuńA czyż zdrada właśnie nie na tym polega - na "szybkim numerku" z kimś atrakcyjnym fizycznie? Myślisz, że ilu facetów poleciałoby na Matkę Teresę zamiast na swoją sekretarkę o dużych niebieskich oczach? ;)
Nie wiem, ilu poleciałoby na Matkę Teresę. Wiem natomiast, że zdrada nie musi (choć oczywiście może) być rezultatem wyglądu sexbomby; Edward mógłby postrzegać Tanyę jako pociągającą z powodu jej przenikliwej inteligencji, charyzmy czy chociażby intrygującej osobowości (a więc tych przymiotów, których próżno szukać u jego połowicy) - zwłaszcza, że w świecie wampirów wszyscy są pikni że łomójboże, w związku z czym jedna ładna buźka w te czy wewte naprawdę nie robi tu zbytniej różnicy. Nie, żeby Bella kiedykolwiek rozważała istnienie jakichkolwiek godnych pożądania cech u partnera/partnerki poza wspomnianymi przez ciebie pięknymi oczętami.
UsuńMaryboo
W tym chyba rozdziale byl tez tekst o Belusi cieszacej sie, ze Mike i Jessica trzymaja sie za rece i "szczesliwej, ze do siebie wrocil" - czy autorka serio chciala pokazac, jaka idiotka jest jest alter ego?
OdpowiedzUsuń