niedziela, 27 maja 2012

Rozdział IV: Gest

Czy normalny Edek z wąsem może zostać dziś alfonsem?
Ależ owszem czemu nie, jemu też należy się...

Weselisko czas zacząć!

Ponieważ hacjenda don Cullenów, jakkolwiek spora, nie jest w stanie zapewnić właściwych warunków do zabawy wszystkim mieszkańcom Forks, spowinowaconym wampirom i baseballiście klasy Z wraz z jego histeryczną połowicą (znaną również jako matka panny młodej), Alice zorganizowała parkiet taneczny z prawdziwego zdarzenia

na trawie pomiędzy dwoma wiekowymi cedrami.

...Te cedry muszą rosnąć bardzo daleko od siebie.

Głupota: +1

Czas na składanie życzeń; pierwsi w kolejce ustawiają się więc chyżo...Clearwaterowie i Billy. Ostatni raz byłam na weselu ponad dekadę temu, ale wydaje mi się, że zaszczyt ten powinien przypaść raczej rodzicom państwa młodych niż ojcu byłego konkurenta do ręki panny Swan oraz śmiertelnym wrogom gospodarzy wieczoru.

Głupota: +1

Wilkołaki – odhaczone, koledzy ze szkoły – odhaczeni, seksowne wampirzyce z Alaski...O, nie!


Kiedy stojąca z samego przodu piękność o blond lokach, po których
pomarańczowym odcieniu rozpoznałam Tanyę, wyciągnęła przed siebie ręce, żeby uściskać Edwarda, uświadomiłam sobie, że na moment wstrzymałam oddech.
(…)
Pozwól, że przedstawię ci swoją żonę. – [Edward] po raz pierwszy użył publicznie tego określenia i widać było jak na dłoni, że sprawiło mu to ogromną satysfakcję.
(…)
Wampirzyca była dokładnie tak urocza, jak to sobie wyobrażałam w najgorszych koszmarach.

To po prostu nie do wiary. Pomijając już fakt, że Edzio jeszcze w „Zaćmieniu” dał Belce wyraźnie do zrozumienia, że nigdy nie mógłby związać się z kimś tak pozbawionym ogłady jak Tanya (te nieczyste myśli o przedmałżeńskim pożyciu!), McSparkle wyraźnie traktuje Denalki w taki sam sposób, jak siostry. Mało tego – nawet Bella, pomimo swojej paranoi, słyszy, z jaką dumą przedstawia ją zebranym jako swą małżonkę. I mimo to WCIĄŻ upiera się traktować tę kobietę jak realne zagrożenie dla swojej pozycji, nie zważając na to że nikt, z wampirzycą włącznie, nie ma tu ochoty inicjować jakiegokolwiek romansu.
I nie, argument o kompleksach w żaden sposób mnie nie przekonuje. Lada dzień Swanówna stanie się równie ponętna, co reszta wąpierzy, nie ma więc najmniejszych podstaw dla tego rodzaju paniki. Zwłaszcza, że Wardo miał kilkadziesiąt lat by bzyknąć Tanyę, czego jednak nie zrobił, bo...patrz zdanie numer jeden.
A swoją drogą – czy tylko mnie kompletnie zwala z nóg fakt, że Belka nigdy, przenigdy nie bierze pod uwagę żadnych innych fundamentów dla ewentualnej zdrady poza wyglądem fizycznym? Tanya mogłaby być mądrzejsza od Einsteina i słodszego serca niż Matka Teresa, a Bellę nie obeszłoby to tak długo, jak długo byłaby przy tym szkaradna. No, ale biorąc pod uwagę, dlaczego nasza heroina w ogóle związała się z Edkiem, właściwie nie ma się czemu dziwić.
I rzecz ostatnia: nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie, ale żal mi Eda. Jego własna połowica ma o nim tak kiepskie zdanie, iż projektuje go sobie jako łagodniejszą wersję męskiej dziwki, która wskoczy do łóżka pierwszej ładnej napotkanej pannie. Nie ma to jak wiara w małżonka, prawda?

Suma summarum, to będzie jakieś:

Głupota: +15
Bitch: +5
Angst: +5

Wesele w toku. Nie ma tu wprawdzie żadnego wuja Zdzisia o sumiastych wąsach i czerwonym obliczu, który zajmuje strategiczne miejsce pod stołem jeszcze przed oczepinami, ale i tak jest wesoło. Młodzi karmią się nawzajem ciastem, rzucają bukietami w gości, a także zdejmują podwiązki (uściślam, gdyż kwestia ta może budzić pewne wątpliwości: podwiązkę posiada jedynie Bella), którymi to

[Edward] wycelował (...) w środek twarzy Mike’a Newtona

...to jest to chłopię, wychowane w przedwojennej Ameryce? Co za klasa ,panie Cullen, aż miło popatrzeć.

Bitch: +10

No, tradycji stało się zadość, można się wreszcie zabawić. Tańczą nasi nowożeńcy – najpierw razem, następnie z rodzicem płci przeciwnej, w tany puściła się i reszta gości. Niestety, co niektórzy nie zdają sobie sprawy, że jako plebs powinni raczej balować z przedstawicielami własnej grupy społecznej, miast pchać się do głównych gwiazd wieczoru. I tak o to Michael Newton (jestem absolutnie pewna, że tak właśnie nazywał się przystojny kapitan drużyny futbolowej Chaparral High School, który nie zwracał najmniejszej uwagi na Stefę), choć dostąpił zaszczytu złożenia ukłonu przed damą swego serca, nie mógł liczyć na tak przygniatający ogrom łaski, jakim byłoby porwanie jej w ramiona na parkiecie; Wardo szybkim ruchem odbiera bowiem swoje mienie (akt własności nareszcie został podpisany) w swoje ręce.

Nadal nie przepadasz za Mikiem, co? – skomentowałam, kiedy znaleźliśmy się od niego w takiej odległości, że nie mógł już nas podsłuchać.
Nie przepadam, bo muszę wysłuchiwać jego myśli. Ma szczęście, że nie wyrzuciłem go z wesela. Albo że jeszcze gorzej go nie potraktowałem.

Założę się, że zbereźne myśli Mike'a oscylowały na samej granicy przyzwoitości; do bardziej grubiańskich zaliczyć można: „Jej figura w tej sukience wygląda naprawdę świetnie” oraz „Ach, gdybym to ja miał takie szczęście – noc poślubna z Bellą! Farciarz z tego Cullena.”
Nawiasem mówiąc, Belciu, masz przekichane. Od tej pory nie wolno ci wysłuchiwać żadnych komplementów, o ile nie wychodzą one z ust Pana Męża.

Tyran: +5

Oczywiście, Bella nie wierzy iż jakikolwiek mężczyzna mógłby uważać ją za atrakcyjną fizycznie, wobec czego Edzio oświeca zakompleksioną dziewoję:

Mike myślał o mnie w ten sposób? Tak, tak, już ci wierzę.
Czy w ostatnich kilku godzinach widziałaś swoje odbicie?
Ehm... Nie, a bo co?
W takim razie podejrzewam, że nie zdajesz sobie sprawy, jak niezwykle atrakcyjnie się dzisiaj prezentujesz. Wcale się nie dziwię, że Mike nie mógł się powstrzymać i fantazjował o tobie, chociaż jesteś już mężatką. Mam żal do Alice, że nie zmusiła cię do przejrzenia się w lustrze.

Primo: Czy ktokolwiek z was słyszał o pannie młodej, która NIE widziała się w lustrze przed uroczystością? Skromność skromnością, ale to zahacza już o paranoję. I właściwie czego Belka się tak obawiała? Ma o sobie tak kiepskie mniemanie, że nie mogłaby już zdołować się bardziej niczym, co pokazałoby jej odbicie – a biorąc pod uwagę, że dobrała się do niej wieczna szesnastka z obsesją na punkcie upiększania, powinna wręcz z niecierpliwością oczekiwać pozytywnej transformacji w łabędzia, którym wszak jest z nazwy. Gdzie tu logika?
...Przepraszam, właśnie przypomniałam sobie, co analizuję. Wykreślcie, proszę, ostatnie zdanie.

Secundo: Edwardzie? Najwyraźniej nikt cię jeszcze nie uświadomił w tej delikatnej kwestii, ale o mężatkach też można fantazjować. Mam nadzieję, że twoje dziewicze sumienie jakoś zniesie przytłaczający ciężar owej zakazanej wiedzy.
A tak w ogóle, to kup Belli jakąś gustowną obrożę z plakietką „Własność E. Cullena”, aby mieć absolutną pewność, że już nikt nigdy nie odważy się na nią spojrzeć inaczej niż jako tobie podległą i do ciebie należącą niewiastę.

Głupota: +5
Tyran: +1

Wardo postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zmusza Belcię, by wreszcie zobaczyła się w ślubnym rynsztunku, zapewne z obawy, że nowo poślubiona nie zidentyfikuje samej siebie na zdjęciach z uroczystości i zrobi mu awanturę o zabawianie się z obcą babą na weselu. Myślicie, że przesadzam? No to spójrzcie:

U boku jego sobowtóra stała ciemnowłosa piękność. Miała mlecznobiałą cerę bez jednej skazy i błyszczące z podekscytowania oczy obramowane gęstymi rzęsami. Rozszerzająca się subtelnie ku dołowi połyskująca biała kreacja, którą miała na sobie, przypominała odwrócony kwiat kalii. Dzięki doskonale dopasowanemu krojowi sukni nieznajoma wyglądała w niej elegancko i wdzięcznie – przynajmniej dopóki stała nieruchomo.


Meyer? Ten patent z nie poznawaniem swojej osoby na skutek zaaplikowania mascary i przebrania się w coś elegantszego od dresu naprawdę robi się meczący.

Głupota: +1

No dobra, widzę po waszych twarzach, że zaczyna wam się nudzić. Kokardki, pierdółki, a kiedy wreszcie pojawi się właściwa akcja? Nie smućcie się jednak, albowiem oto przybywa na przyjęcie gość specjalny:

- Można? Nie przeszkadzam?
Dłoń powędrowała mi do ust. Gdyby nie Edward, byłabym się przewróciła.
Jacob! – wykrztusiłam, gdy wrócił mi oddech. – Jacob!

Ha! Niewolnik jednak wrócił na plantację, gdzie przynależy. I pomyśleć, że przez jakiś czas rozważał porzucenie swojej pani. Bello, jesteś pewna, że nie chcesz go wychłostać?

Och, Jacob... – Znowu się rozpłakałam. Mówiłam niewyraźnie przez łzy. – Dziękuję.

Uff. Masz szczęście, brachu. Twoja właścicielka jest tak ucieszona z powrotu...eee...konkurenta marnotrawnego, że ani myśli cię karać. Może nawet poleci ubić wołu na ucztę?

Cóż jednak porabiał nasz Jake i gdzie był, gdy go nie było? Nie dowiadujemy się tego, ale takie szczegóły są przecież nieważne w obliczu faktu iż gnał jak szalony, byle zdążyć na weselisko.

Blablabla, wilkołaki siedzą sobie nawzajem w głowach. To z pewnością bardzo przykre, mnie obchodzą jednak bardziej inne kwestie, np. po co po raz kolejny w tej serii ględzi się o owym zjawisku i czy naprawdę po kilku tygodniach niewidzenia się dwójka (pseudo)przyjaciół nie ma ciekawszych tematów do rozmowy.

Nuda: +1
Zbędność: +1

Boru, ta pogawędka ciągnie się przez kilka stron i kompletnie nic z niej nie wynika. Ala, makijaż, Isabella – jak pięknie dziś wyglądasz, bardzo bym chciał, abyś nadal była człowiekiem...Do rzeczy, u licha!

Nuda: + 5

Oho, moje narzekania zostały wysłuchane. Okazuje się, że Jacob bardzo obawia się, że przemiana ma nastąpić już tej nocy, ale Belka uspokaja go, że poczeka z tym do zakończenia miesiąca miodowego. To wywołuje zrozumiałe drwiny na temat abstynencji seksualnej, ale nasza heroina szybko prostuje tę kwestię – nie po to męczy się cały wieczór na obcasach, żeby nic z tego nie mieć. Świadomość, że Edzio zamierza przespać się z małżonką gdy ta wciąż będzie w wersji beta wywołuje u Jake'a dosyć zrozumiałą furię oraz nieco mniej zrozumiały atak agresji:

Jake chwycił mnie za ramiona, wbijając mi palce w ciało.
Auć! To boli! Puszczaj!
Potrząsnął mną.
Bella, oszalałaś?! Nie możesz być aż taka głupia! Błagam, Powiedz mi, że to głupi dowcip!
Znowu mną potrząsnął. Jego rozedrgane dłonie wysyłały wibracje w głąb moich kości.

Ustalmy coś: nie dziwi mnie zupełnie, iż Jacob boi się o życie i bezpieczeństwo dziewczyny, którą kocha, więc poniosły go emocje. Problem w tym, że ten chłopak ma w sobie wystarczająco dużo siły, by zgnieść średniej wielkości auto – i zapominanie o tym w takiej sytuacji jest niewybaczalne. Strach strachem, ale przemówić komuś do rozsądku można i bez łamania mu kości.

Bitch: + 25

Scenę przerywa wtargnięcie bodyguardów w osobie innych wilkołaków, które zjawiły się, by powstrzymać Blacka przed ciężkim uszkodzeniem naszej protagonistki. Seth i reszta ferajny odciągają młodego gniewnego, a Bella i Edward (który wprawdzie pozwolił swej niewolnicy oddalić się z innym mężczyzną, ale cały czas miał ją czujnie na oku) wracają na przyjęcie.

Co jest?
[Edward] Zamknął oczy i przytknął czoło do mojego czoła.
Jacob ma rację. Co ja sobie wyobrażam, że kim jestem, cudotwórcą?
Nieprawda. – Starałam się zachować normalny wyraz twarzy w razie, gdyby obserwowali mnie goście. – Jacob jest zbyt uprzedzony, żeby rozsądnie to rozważyć.
Edward coś wymamrotał. Wydało mi się, że wyłapałam: „trzeba było dać się mu zabić” i „co ja sobie wmawiam”.

Z sensem gada, polać mu. Jeszcze nigdy w historii nie było takiej pary jak wasza (a przynajmniej tak twierdzi Stefa – pomińmy głupotę tego założenia milczeniem), a w dodatku krew ukochanej śpiewa ci jako ta syrena, więc sekszenie się przed przemianą jest dosyć kiepskim pomysłem.

...Co, liczyliście na to, że skończy się na czymś więcej niż puste deklaracje o możliwym zagrożeniu? A kiedy to bezpieczeństwo Belci liczyło się bardziej od chuci McSparkle'a?

Bitch: +25
Angst: +15

Cóż, impreza dobiega końca, czas się zbierać na lotnisko. Niestety, Edka dopadł właśnie nagły atak żądzy:

Całował mnie bardzo na serio – powoli, ale coraz namiętniej... Zdążyłam zapomnieć o bożym świecie, lecz na ziemię sprowadził mnie głos Alice:
Bello, czas się przebrać!
Czy naprawdę nie mogła zaczekać?
Edward zignorował siostrę i naparł na moje wargi z jeszcze większą energią. Serce waliło mi jak oszalałe, a zaciśnięte na szyi Edwarda dłonie pokryły krople potu.
Chcecie spóźnić się na samolot? – Alice nie dawała za wygraną. – Spędzicie uroczy miesiąc miodowy, koczując w hali odlotów.
Edward odsunął się ode mnie tylko na ułamek sekundy.
Sio! – mruknął i zabrał się z powrotem do całowania.

Hehe, cicha woda z naszego Glittermana. Wygląda na to, że rączki na kołdrze można już zaliczyć do przeszłości. Pamiętajcie, drogie dzieci: wymiana obrączek = gwałtowny wzrost popędu seksualnego.

Panna Swa...To jest, przepraszam, pani Cullen przebiera się w stosowniejszy strój i żegna z weselnikami. Jest to jeden z nielicznych naprawdę ładnych opisów uczuć w wykonaniu Stefci (zwłaszcza fragment z Charliem ukrywającym swoje zapłakane oczy zawsze mnie wzrusza) i dlatego wyjątkowo nie będę się do niczego przyczepiać. A co, raz na jakiś czas trzeba przemówić ludzkim głosem.


...Chyba jednak nie dam rady.

Samochód upiększała ogromna ilość kwiatów, upiętych w sznury ciągnące się na całej jego długości. Z tylnego zderzaka zwisały pęki długich zwiewnych wstążek i jakiś tuzin butów – na oko zupełnie nowych i w dodatku ekskluzywnych marek.


Młodzi wsiadają do auta, które zabierze ich do Seattle i wyruszają ku swojemu nowemu życiu, a w tle

Przeszywające, rozpaczliwe wycie zanikało stopniowo, aż w końcu zapadła cisza.

I tym oto motywem rodem z powieści gotyckiej kończymy dzisiejszą analizę. W następnym odcinku: upragniona przez wszystkich noc poślubna.



Statystyka:

Bitch: 65
Głupota: 23
Angst: 20
Tyran: 6
Nuda: 6
Zbędność: 1

Maryboo



7 komentarzy:

  1. Wreszcie! Wyczekiwana z utęsknieniem analiza kolejnego rozdziału! <3
    A teraz serio - jaką idiotką trzeba być, żeby nie dostrzegać ogromu chamstwa, jakim jest publiczne poniżenie zakochanego (zauroczonego nawet) faceta! Chyba faktycznie utożsamianie Mike'a z kapitanem drużyny jakiejśtam czy innym obiektem westchnień wzgardzającym Stefą jest jedynym sensownym wyjaśnieniem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Połknęłam w jakieś dwa tygodnie wszystkie Wasze analizy i chyba zostanę stałym bywalcem na tym blogu. Jeśli chodzi o ten rozdział, ubawiłam się przednio przy Belce oglądającej siebie w sukni ślubnej. Podobno myślenie o sobie w trzeciej osobie to objaw autyzmu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby nikt nie komentuje, a na liczniku juz ponad tysiac odwiedzin macie :D Wiecej, wiecej! :D

    Gayaruthiel

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie można się z Belli śmiać ona przecież jest chora! Myślę, że Jacques Lacan miałby coś do powiedzenia w tym temacie. Biedna Bella nadaje się do leczenia. Gdzie był Charlie?

    OdpowiedzUsuń
  5. "A swoją drogą – czy tylko mnie kompletnie zwala z nóg fakt, że Belka nigdy, przenigdy nie bierze pod uwagę żadnych innych fundamentów dla ewentualnej zdrady poza wyglądem fizycznym? Tanya mogłaby być mądrzejsza od Einsteina i słodszego serca niż Matka Teresa, a Bellę nie obeszłoby to tak długo, jak długo byłaby przy tym szkaradna."

    A czyż zdrada właśnie nie na tym polega - na "szybkim numerku" z kimś atrakcyjnym fizycznie? Myślisz, że ilu facetów poleciałoby na Matkę Teresę zamiast na swoją sekretarkę o dużych niebieskich oczach? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, ilu poleciałoby na Matkę Teresę. Wiem natomiast, że zdrada nie musi (choć oczywiście może) być rezultatem wyglądu sexbomby; Edward mógłby postrzegać Tanyę jako pociągającą z powodu jej przenikliwej inteligencji, charyzmy czy chociażby intrygującej osobowości (a więc tych przymiotów, których próżno szukać u jego połowicy) - zwłaszcza, że w świecie wampirów wszyscy są pikni że łomójboże, w związku z czym jedna ładna buźka w te czy wewte naprawdę nie robi tu zbytniej różnicy. Nie, żeby Bella kiedykolwiek rozważała istnienie jakichkolwiek godnych pożądania cech u partnera/partnerki poza wspomnianymi przez ciebie pięknymi oczętami.

      Maryboo

      Usuń
  6. W tym chyba rozdziale byl tez tekst o Belusi cieszacej sie, ze Mike i Jessica trzymaja sie za rece i "szczesliwej, ze do siebie wrocil" - czy autorka serio chciala pokazac, jaka idiotka jest jest alter ego?

    OdpowiedzUsuń