środa, 9 maja 2012

Wstęp

Dawno, dawno temu, jeszcze podczas tworzenia analiz "Zaćmienia" poprzysięgłyśmy sobie z Beige, że nigdy w życiu nie weźmiemy się za ostatnie z dzieł Stephenie Meyer. Obawiałyśmy się, że zawarta w "Przed Świtem" ilość absurdów okaże się zbyt wielkim ciężarem dla naszych - zaprawionych wszak w podróżach po Sparklelandzie - umysłów i zmysłów.
Okazuje się jednak, że analizowanie wciąga niczym narkotyk. Spragnione nowych wrażeń prezentujemy zatem ten blog, w którym pochylimy się z uwagą nad czwartym tomem "Zmierzchu".

 Witamy na "Przed Zachodem Słońca"!


Kwestie organizacyjne:

1) Nasze reakcje na różnego rodzaju idiotyzmy fabularne w poprzednich analizach, choć w stu procentach szczere, zawsze były temperowane świadomością tego, co się wydarzy na następnej stronie/w kolejnym rozdziale. Tym razem sytuacja będzie nieco inna, gdyż...żadna z nas nie przeczytała "Przed Świtem" w całości. Znamy oczywiście ogólny zarys fabuły i przeczytałyśmy spoilery dotyczące co większych kretynizmów, ale mnóstwo epizodów będzie dla nas całkowitą nowością, relacjonowaną "na żywca". Punkty będą więc lecieć z prędkością światła...

2) Swojego czasu zwrócono mi uwagę, że kategorie, w jakich przyznajemy punkty, są dosyć zagmatwane (także pod względem językowym). Wzięłam to pod uwagę i zabrałam się za wiosenne porządki. Ich efektem są następujące działy, w jakich będziemy oceniać fabułę:

- głupota
- angst
- nuda
- zła córka/ojciec
- tyran
- ego
- kicz
- zbędność
- bitch

Anglicyzmy zostawiłam jedynie tam, gdzie z jakiegoś względu wydały mi się nieprzetłumaczalne lub nie dałoby się ich przetłumaczyć jednoznacznie. Oczywiście, dojdą i nowe kategorie...


Nie przedłużając:

 

Życzymy miłej lektury!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz