niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział VI: Odwracanie uwagi

Jak dowiedzieliśmy się w ostatnim rozdziale, państwo Cullenowie udali się w podróż poślubną na tropikalną wyspę, należącą do (osiem lat starszej) przybranej matki McSparkle'a. Po hucznej i wzajemnej utracie dziewictwa Pan Mąż zdecydował jednak, że Belka na jakiś czas będzie musiała utrzymać swą żądzę na wodzy. Powód? Nieborak okazał się zbyt silny i pozostawił na ciele swej małżonki szpecące siniaki.
Edward robi więc co w jego mocy, by ukochanej nie nudziło się podczas miodowego miesiąca mimo braku miłosnych igraszek – pływają w oceanie i podziwiają rafy koralowe, zwiedzają dżunglę, a wieczorem urządzają sobie maratony filmowe. Brzmi wspaniale, prawda? Bella na pewno jest zachwycona...

Nie oznaczało to, że się poddałam, o nie. Błagałam, marudziłam, wysuwałam nowe argumenty.

...taa.
Naprawdę nie wiem, co w tym fragmencie zniesmacza mnie bardziej: fakt, że Belcia uważa wszystkie te rozrywki, wymyślane przez Eda bądź co bądź również w celu zapewnienia jej wspaniałych wrażeń – i za których doświadczenie mnóstwo osób dałoby się pokroić - za kiepski substytut właściwego wypoczynku (którym najwyraźniej jest sekszenie się w trybie 24/7), czy to, że jest tak głęboko pozbawiona empatii, że nie potrafi zrozumieć, dlaczego Wardo nie chce jej narażać na ponowne uszkodzenia ciała.

Bitch: + 25
Głupota: + 25

Okazuje się, że nasza heroina tak głęboko pożąda porządnego chędożenia, że posuwa się do samych granic wyuzdania:

Od paru dni sypiałam w bieliźnie z kolekcji skompletowanej przez Alice.
(…)
Zastanawiałam się raz,czy moja przyjaciółka spakowała mi tyle fikuśnych fatałaszków, bo widziała w wizji, do czego mogłabym ich potrzebować, i zarumieniłam się na samą myśl o tym, że to nią właśnie mogło kierować.

E, nie – pewnie liczyła, że przerobisz je na szmaty do podłogi, jeśli w łazience wysiądzie wam hydraulika.
A tak w ogóle, to Ala jest teraz twoją szwagierką.

Głupota: +2

Zaczęłam od niewinnego zestawu z kremowej satyny, gotowa spróbować wszystkiego, ale też świadoma faktu, że jeśli już na sam początek odsłonię zbyt wiele, efekt może być odwrotny od zamierzonego.

Naprawdę, najwyższy czas wyleczyć Warda z pekkatofobii.

Edward wydawał się niczego nie zauważać, jak gdybym miała wciąż na sobie stary, wyciągnięty dres, który zastępował mi piżamę w Forks.

...A może to jednak nie kwestie moralne? Edwardzie, mamy już XXI wiek, nie musisz dłużej ukrywać swoich preferencji. Isabella na pewno to zrozumie.

(...)przebierając się wieczorem w łazience, zdecydowałam się na jeden z bardziej odważnych kompletów, czarny i koronkowy, na który wstydziłam się spojrzeć nawet wtedy, gdy miałam go w rękach. Wróciłam do sypialni, ani razu nie zerknąwszy w lustro – bałam się, że jeśli się zobaczę, to spanikuję.

Boru szumiący, co takiego Alice spakowała jej do tej walizki? Strój do sado-maso? Meyer, wiem, jaką wiarę wyznajesz, ale doprawdy – prześwity (zwłaszcza te małżeńskie) naprawdę nie gryzą.


A teraz, moi drodzy, koniec żartów. Docieramy bowiem do pewnej sceny, która (wraz z innym fragmentem, o którym później) wywołuje we mnie podobne emocje jak SparkleSuicide z Nju Muna – tym, którym nic to nie mówi polecam udać się do stosownej analizy, by zagłębić problem. W skrócie – piekło i pożoga. 

- Zawrzyjmy umowę – zaproponowałam zaspanym głosem.
(…)
(...)O co chodzi?(…) 
- Tak sobie myślałam... Wiem, że to całe Dartmouth to tylko zasłona dymna, ale jeden semestr w college’u chyba mi nie zaszkodzi.
(…)
- (…) Nie będę zawierał z tobą żadnych umów.
- Ale ja chcę pójść na studia!
- Nie, wcale nie chcesz. I nie ma nic, dla czego byłoby warto znowu cię narażać. Dla czego byłoby warto znów sprawiać ci ból.
(…)
- (…) Dyskutowaliśmy już o tym milion razy, a ty zawsze upierałaś się, że chcesz jak najszybciej zostać wampirem. 
- Tak, ale teraz mam powód, żeby zostać człowiekiem, którego nie miałam wcześniej. 
- Jaki? 
- Sam zgadnij. – Podniosłam się, żeby go pocałować.





Przeczytaliście? No to zróbcie to ponownie. Tym razem z moim zapewnieniem, że nie wycięłam niczego, co uczyniłoby ten dialog mniej obrzydliwym.


Bella proponuje Edziowi, że łaskawie zgodzi się pójść na studia w zamian za seks.

Edukacja za bzykanko. I to bynajmniej nie w tym sensie, w którym zdesperowane studentki wyszukują sponsorów, aby mieć za co utrzymać się na uczelni. Wprost przeciwnie.

Belka jest gotowa przemęczyć się na jednym z najbardziej prestiżowych uniwersytetów, o którego uczęszczaniu większość młodych ludzi nie ma nawet szans marzyć, byle tylko zaznać porządnego chędożenia. Doceniacie ogrom poświęcenia naszej heroiny?

Mimo tego, że za kilka dni zostanie wąpierzem, ergo będzie mogła seksić się po wsze czasy.
Mimo tego, że Edward ewidentnie obawia się, że zrobi jej krzywdę.
Mimo tego, że wyższa edukacja – i znalezienie sobie jakichkolwiek zainteresowań poza własnym ślubnym – zdecydowanie by jej nie zaszkodziło.

Jak to w ogóle nazwać – najtańszą i najżałośniejszą formą kurewstwa?

Czy wiecie już, do czego zmierzam?

Głupota: +200
Bitch: +100

Ponieważ Wardo zachowuje resztę zdrowego rozsądku, Belcia musi obejść się smakiem. Dyskusja schodzi więc na koszmary, które dręczą panią Cullen, a konkretnie...Boru, nie.

Pozwoliłam mu się pocieszać, ale czułam się nieco winna tego nieporozumienia. W moich koszmarach nie o to chodziło. Nie bałam się o siebie – bałam się o chłopca.
Nie był to już ten sam chłopiec, co za pierwszym razem – wampirze dziecko o szkarłatnych oczach siedzące na stosie trupów najbliższych mi ludzi. Malec, o którym śniłam czterokrotnie przez ostatni tydzień, był bez wątpienia człowiekiem: miał zaróżowione policzki i oczy o ślicznym odcieniu ciepłej zieleni. Ale podobnie jak nieśmiertelne dziecko, ze strachu dygotał na całym ciele, bo i wokół niego zacieśniali krąg Volturi.
W tym dziwnym śnie, starym i nowym zarazem, byłam pełna determinacji. Po prostu musiałam uratować tego szkraba. Nic innego nie wchodziło w rachubę. A jednocześnie wiedziałam, że nie mam szans.

Nie zamierzam nawet tego komentować. Wyprodukowałam się w wystarczającym stopniu w rozdziale drugim.

Głupota: + 20


Pamiętacie, co mówiłam o innym fragmencie?

Obudziłam się gwałtownie, głośno dysząc. Czyli to jednak był sen? A takie żywe były tamte kolory, takie prawdziwe tamte zapachy...
(…)
Ku mojemu zdumieniu, bez żadnego ostrzeżenia po policzkach pociekły mi łzy. Edward zaczął ścierać je pospiesznie swoimi chłodnymi palcami, ale wciąż napływały nowe.
- Bello! – powtórzył, coraz bardziej zaniepokojony. – Co się stało?
- To był tylko sen – wykrztusiłam łamiącym się głosem, który przeszedł w szloch.
(…)
- To nie był koszmar. – Pokręciłam głową, przecierając oczy wierzchem dłoni. – To był bardzo piękny sen. – Tu głos znowu odmówił mi posłuszeństwa. 
- To czemu płaczesz? – spytał Edward zaskoczony.
- Bo się obudziłam! – jęknęłam.
(…)
Zamiast tego, znów przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się ustami w jego wargi. Nie kierowało mną pożądanie. To była potrzeba – tak silna, że odczuwanie jej sprawiało mi ból.
Edward z początku nie protestował, ale szybko przejrzał moje zamiary i jak mógł najczulej, odsunął mnie od siebie. 
- Nie, Bello, nie!
Był w szoku. Spoglądał na mnie z taką miną, jak gdyby bał się, że postradałam zmysły. Pokonana, opuściłam ręce i znów wybuchłam spazmatycznym płaczem. Nie mogłam się powstrzymać. To nie miało sensu. Miał rację – widać zwariowałam.
Obserwował mnie zagubiony, z twarzą wykrzywioną bólem. 
Prze... prze... przepraszam – wyjąkałam. Porwał mnie w objęcia i przycisnął sobie do piersi. 
Nie mogę, Bello! – zawołał udręczonym głosem. – Przecież wiesz, że nie mogę! 
Ale ja tak proszę... – Ledwie mnie było słychać. – Proszę, Edwardzie...
Nie wiedziałam, co na niego podziałało. Może moje łzy. Może nie spodziewał się, że zareaguję tak gwałtownie. A może po prostu jego własne potrzeby domagały się zaspokojenia równie nieznośnie, jak moje. Niezależnie od przyczyny, poddał mi się z jękiem, namiętnie mnie całując.
I mój sen stał się rzeczywistością.


Chyba muszę zrobić listę.

  1. To najbardziej żałosny, niesmaczny i poddańczy fragment w całej serii – wliczając w to ten analizowany przed momentem.
  2. Najwyraźniej McSparkle wyrobił już swoją normę, jeżeli chodzi o troskę o dobro żony i z radością powrócił do samolubnego spełniania swoich zachcianek. Kto by się tam martwił ewentualnym złamaniem z przemieszczeniem.
  3. Zapamiętajcie, drogie panie – jeżeli mężczyzna (z rozsądnych, uzasadnionych powodów) odmawia wam seksu, zaszantażujcie go atakiem histerii. Nie zapomnijcie przy tym wić się na kolanach i całować jego stóp. Na co komu jakaś godność?
  4. Osobniki o tak marnym instynkcie samozachowawczym powinny ulec anihilacji dla dobra całego gatunku.
  5. Dlaczego, dlaczego nie mamy kategorii „zażenowanie”?
  6. Niech ten rozdział się już skończy.


Głupota: +300
Bitch: + 100


Obudziwszy się, bałam się otworzyć oczy. Starałam się leżeć zupełnie nieruchomo i miarowo oddychać. Czułam pod sobą ciało Edwarda, ale i on się nie poruszał, ani nawet mnie nie obejmował. Uznałam to za zły znak, i wolałam się nie przyznawać, że już nie śpię. Nie miałam ochoty zmierzyć się z jego gniewem – bez względu na to, przeciwko komu miał być dziś skierowany.


Dlaczego nikt nie wyjaśnił Meyerowej, że tego typu reakcje są podręcznikowym przykładem patologii w związku? Wskazówka: jeżeli waszą pierwszą myślą po obudzeniu jest: „Mam nadzieję, że niczym się mu nie naraziłam”, należy bezzwłocznie szukać pomocy.

Tyran: + 25

Okazuje się, że Wardo to ludzki pan i wybaczył swej małżonce to godne potępienia rozpasanie seksualne. Mało tego – osiągnął nowy poziom samokontroli i tym razem obeszło się bez uszkodzenia ciała:

Cóż... – Zamyślił się. – Przed wszystkim, nie zrobiłem ci krzywdy. Tym razem było mi o wiele łatwiej się kontrolować, odpowiednio kanalizować nadmiar energii.

Jak to dobrze, że eksperymenty na żywym organizmie wychodzą mu coraz lepiej!

Bitch: + 25

Będę musiał kupić Esme nową ramę do łóżka – wyznał, zerkając sobie przez ramię.
Podążyłam wzrokiem za jego spojrzeniem. Byłam wstrząśnięta, kiedy zobaczyłam, że od deski u wezgłowia, niczym od tabliczki czekolady, oderwano spore, nieforemne kawałki.
Zmarszczyłam czoło.
Czy nie powinnam była usłyszeć, jak to robisz?
Kiedy twoja uwaga skupiona jest na czym innym, stajesz się wyjątkowo mało spostrzegawcza.

Refleks szachisty” byłby w przypadku Belci komplementem.
Rany koguta, co oni tam wyprawiali, żeby nie usłyszeć pękającej ramy łóżka? Rozumiem, gdyby po prostu machnęli na to ręką podczas aktu, ale...Nic? Zupełnie?

Głupota: + 5

Edzio udaje się przygotować lubej śniadanie. Okazuje się, że Bella ma wilczy apetyt i w pochłanianiu jaj mogłaby stanąć w szranki z Gastonem. Powiedziałabym, że to logiczne, biorąc pod uwagę wzmożony wysiłek fizyczny, ale wszyscy doskonale wiemy, jaki jest prawdziwy powód. Sorry, Steph.

(...) ale podoba mi się tutaj – ciągnęłam. – Tylko będziemy musieli już niedługo wyjechać, prawda, żeby zdążyć na początek roku w Dartmouth. Kurczę, musimy sobie znaleźć jakąś stancję i w ogóle będzie sporo rzeczy do załatwienia.
Edward usiadł ze mną przy stole.
Nie musisz już dłużej udawać, że chcesz iść na studia – przecież dostałaś, czego chciałaś. I nie zawarłem z tobą żadnej umowy, więc nie jesteś do niczego zobowiązana.
Prychnęłam.
Wcale nie udawałam. W odróżnieniu od innych osób, nie snuję po kryjomu intryg. Co można by tu było dziś zrobić, co zmęczyłoby Bellę? – powiedziałam, naśladując marnie brzmienie jego głosu. Zaśmiał się, zamiast się zawstydzić. – Naprawdę chcę jeszcze trochę pobyć człowiekiem. – Pochyliłam się, by móc pogłaskać go po nagim torsie. – Nie mam cię jeszcze dość.
-To oto ci chodzi? O seks?

...Nie. Stanowczo odmawiam wypowiadania się ponownie w tej kwestii. Twihardy, wytłumaczcie mi tylko – skąd wam się uroiło, że Belka jest ambitna?

Pojedziesz ze mną do Dartmouth? Naprawdę?
Pewnie i tak mnie wyrzucą po jednym semestrze.
Będę ci dawał korepetycje. – Nie krył już swojej radości. – Spodoba ci się, zobaczysz.
Jak myślisz, uda nam się wynająć mieszkanie tak na ostatnią chwilę?
Zakłopotany, spuścił oczy.
Cóż, tak właściwie to mamy już tam dom. Zadbałem o to, tak na wszelki wypadek.
Kupiłeś dom?!
-Nieruchomości to dobra lokata kapitału.

A jest tam basen? I kort tenisowy? I podgrzewana droga dojazdowa?

Ło matulu, tylko nie kolejne rozważania Belci dotyczące zwampirzenia. Stefa, zrozum, każdy czytelnik pojął że klamka zapadła już podczas lektury „Zmierzchu”. Wciskanie tego wątku podczas podróży poślubnej naprawdę mija się z celem.

Głupota: +1
Zbędność: +1

Pamiętasz, co mówiłam wcześniej o mistrzach?
Zaśmiał się.
Pozwolisz, że wrócimy do tego za jakiś czas? Słyszę, że ktoś cumuje przy pomoście. To na pewno ekipa sprzątająca.

Też mi problem. Bella mogłaby i na środku Stadionu Narodowego.

Muszę wyjaśnić Gustavo, skąd wziął się ten bałagan w białej sypialni, a potem możemy sobie pójść. Na południe stąd jest w lesie taki...
Nigdzie nie idę – przerwałam mu. – Nie mam zamiaru wędrować znowu po całej wyspie. Zostaniemy w domu i puścimy sobie film.

Słusznie. Po co zwiedzać tropikalne zakątki, kiedy można harcować jako te króliki? Nie daj bór, abyście wygospodarowali czas na obie przyjemności. Sexing all day long!

Edward rozmawiał z kimś na korytarzu, powoli się do mnie zbliżając. Musiał naprawdę świetnie znać portugalski, skoro umiał mówić tak szybko.

*wzdycha* Stefa, zrób listę rzeczy, w których McSparkle nie jest najlepszy na świecie. Będzie szybciej.

Edward wskazywał teraz na mnie, uśmiechając się z dumą, i z potoku obcych słów wyłowiłam swoje imię. Korpulentny mężczyzna uśmiechnął się grzecznie, ale jego drobna, śniada towarzyszka nie. Wpatrywała się we mnie z bardzo dziwną miną. Wydawała się być po części zszokowana, a po części zatroskana, ale przede wszystkim... okropnie wystraszona.
(…)
Czemu tak na mnie patrzyła? – spytałam go szeptem. Miałam na myśli oczywiście to, czego tak się bała.
Edward wzruszył ramionami. Najwyraźniej się nią nie przejmował.
Kaure jest w połowie Indianką z plemienia Ticuna. Wychowano ją wśród wielu przesądówczyli, jak dla nas, jest bardziej świadoma pewnych zjawisk niż mieszkańcy nowoczesnego świata. Podejrzewa czym jestem, a przynajmniej czym mniej więcej jestem. –Jakoś nie robiło to na nim wrażenia. – Mają tutaj swoje własne legendy. Wierzą w istnienie libishomen: demonów, które żywią się wyłącznie krwią pięknych kobiet– Łypnął na mnie pożądliwie.
Wyłącznie pięknych kobiet? Hm, to poniekąd był komplement.
Wyglądała na przerażoną – powiedziałam.
Bo jest przerażona – ale boi się głównie o ciebie.
O mnie?
Boi się, że sprowadziłem tu ciebie w niecnych zamiarach. No wiesz, jesteś tu ze mną sam na sam.
 
Po przeczytaniu tego akapitu nawiedza mnie wizja Kaure, która trwożnie wciska Belli do ręki paczkę prezerwatyw.
Dajcie spokój, jakie spoilery? Każdy wie, co nas czeka w niedługiej przyszłości.

Przeniesiemy się teraz może z powrotem do białej sypialni? – zamyśliłam się na głos.
Czy ja wiem... Ta rama łóżka w niebieskiej nadaje się już tylko do wyrzucenia. Może jeśli ograniczymy się z sianiem zniszczenia do jednego pokoju, to Esme nas tu jeszcze kiedyś zaprosi.
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
Więc będziemy jeszcze siać zniszczenie?
Zaśmiał się, widząc moją minę.
Sądzę, że będzie bezpieczniej, jeśli zacznę z tobą współdziałać, niż jeśli dam się zaskoczyć kolejnym niezapowiedzianym atakiem z twojej strony.

Edziu, przestań się zasłaniać starym jak świat dowcipem „pani zgwałciła pana” i przyznaj, że po prostu nie umiesz utrzymać swej chuci na wodzy, niezależnie od tego, czy stawką jest zdrowie i życie twej lubej.

Bitch: +15

Ekipa sprzątająca naprawia bajzel w sypialni i ulatnia się, a nasze gołąbeczki...

Może, żeby spalić kalorie, popływasz teraz z delfinami?
Może później. Mam inny pomysł, jak spalić kalorie.
Tak? Jaki?
Ta rama łóżka jest jeszcze całkiem dobra...
Nie musiałam kończyć. Uciszywszy mnie pocałunkiem, jednym ruchem wziął mnie na ręce i z nadludzką szybkością zaniósł do niebieskiej sypialni.

...oddalają się ku zachodzącemu słońcu, by wśród miłosnych uścisków powołać spiritus movens dalszej fabuły „Przed Świtem”.


A jeżeli wciąż nie jesteście pewni (no dajcie spokój...) co z tego wszystkiego wyniknie, wyczekujcie z niecierpliwością kolejnego rozdziału.


Statystyka:

Głupota: 553
Bitch: 265
Tyran: 25
Zbędność: 1

10 komentarzy:

  1. Jezu... Ostatni tom to jedyny, którego nie czytałam osobno (bez analiz). Serio, nie wiedziałam, że Stefa jest aż tak popier...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ok, wiemy, że Culleny srają forsą, jeden domek w tę czy wewtę to dla nich nic, ale... Nie głupio im tak robić demolki na cudzym kwadracie? (swoją drogą, zrozumiałabym jeszcze, gdyby wyro się zarwało, wszak meyerpiry silne są ponad wyobrażenie, Ed w akcji pewnie dorównuje młotowi pneumatycznemu. Ale wezgłowie? Rąbnął o nie marmurowym łbem czy co?)


    Hasz

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawa dla rozdziału szóstego za zdobycie tylu punktów! Niekwestionowany lider, choć dałabym więcej głupoty i bitch.
    Swoją drogą, gdyby wziąć pod uwagę ilość proroczych snów Belki, to po zwampirzeniu powinna mieć dar przepowiadania przyszłości.

    OdpowiedzUsuń
  4. ostatni tom, to zdecydowanie najgorszy tom - najwiecej nudy, zbednych powtorzen... bla bla bla... I tez nie moge pojac tego, po jaka cholere na kazdym kroku autorka przypomina nam, ze Cullenowie maja kasy jak lodu?? I serio? Co dwa akapity musimy na nowo dowiadywac sie jak wspanialy jest Edward? Fajne to bylo w pierwszym tomie, ale ilez mozna?? Z reszta wedlug mnie Meyer najwiekszego samoboja strzeli juz niedlugo, ale narazie powstrzymam sie od opowiesci, gdyz chcialabym zobaczyc czy autorki analiz maja podobne zdanie :) pozdr
    karolka_k

    OdpowiedzUsuń
  5. człowiek łyżka11 czerwca 2012 13:52

    Będę pewnie w mniejszości, ale mi się wydaje, że w tym wypadku to jak zwykle Edward się samobiczuje i narzeka, jaki to jest groźny, oczywiście nie robiąc nic groźnego Bellce. Bo co jej zrobił podczas tego niby niebezpiecznego seksu? SINIAKI. Aby nabawić się w takiej chwili siniaków, nie potrzeba seksić się z wampirem, mogą się one trafić nawet po całkiem spokojnym seksie. Moim zdaniem to całe "się nie kotroluję" to pic na wodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak uwazam. Znowu wychodzi z niego Emo Klapouch. Poslubilem Belke? Robie z nia cos fajnego? Fuuj, tak nie mozna! Jeszcze bym byl szczesliwy!

      Po drugie: Belce zalezy na seksie. No i co? Wyznam skromnie, ze ja doprawdy nie wiem, co bede robic w malezji na ferie zimowe, ale zwiedzanie moze sie naprawde mocno ograniczyc^^
      Tak w ogole, jakim prawem Belka musi PROSIC? No cholera, papierek w kieszeni, jest po Bozemu, albo Edzio przemienia, albo nie marudzi.

      Rosa

      Usuń
  6. Tak sobie dumam, że przy takim stopniu niedorżnięcia u pani Cullen to nawet dobrze się złożyło, że wyszła za martwego (czyli niemęczącego się) osobnika, mającego w dodatku wymówkę, by czasem wyjść z łóżka. Toż taki Jacob zachędożyłby się na śmierć!

    Hasz

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie wiem jakiego wyznania jest pani M. ktoś mi powie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Stop. Skoro w "Zmierzchu" Belcia miała chwilowe zatrzymanie akcji serca, tylko dlatego, że Ed ją pocałował, to tutaj powinna już dawno zejść z tego padołu.

    Sara

    OdpowiedzUsuń
  9. Jesteście facetami nie zrozumiecie co jest w tym pięknego więc nie próbójcie

    OdpowiedzUsuń